Kiedyś człowiek nie miał takiego dostępu do informacji co teraz. Nie było internetu a jak już w domach pojawiły się pierwsze modemy to i tak trzeba było ograniczyć korzystanie z jego zasobów do minimum, aby nie narazić rodziców na zawał serca widokiem wysokiego rachunku za telefon 🙂 Będąc fanem wydawnictwa Marvel czułem niedosyt historii z udziałem jego bohaterów oraz informacji o nich samych. Nie wystarczały mi stałe serie od TM-Semic, jak Spider-Man, The Punisher czy X-Men oraz streszczenia opowiadane przez Marvel-Arka na łamach stron klubowych we wcześniej wspomnianych tytułach. Remedium na mój głód wiedzy były historie publikowane w ramach Wydania Specjalnego. Dostawałem gęsiej skórki, gdy za szybą kiosku Ruch-u widziałem nowy numer zawierający przygody bohaterów, nie mających swojej własnej serii wydawniczej w Polsce. Ehhhh…. Kiedyś to było.
W swoim ostatnim wpisie dotyczącym Ghost Rider/Wolverine/Punisher: Serca Ciemności (Hearts of Darkness.) wspomniałem o tytule, który będzie tematem obecnego felietonu – Ghost Rider/Wolverine: Akty Zemsty (Acts of Vengeance) z 1995 roku.
Komiks ten składa się z 8 części, pierwotnie wydanych w latach 1990-1991 w numerach 64-71 serii Marvel Comics Presents, prezentującej historie typu team-up, czyli takie, w gdzie swe siły łączyły postacie, których drogi nie krzyżowały się na co dzień. Warto wspomnieć, iż oryginalny tytuł brzmi Acts of Vengeance i nie jest to historia powiązana z wydarzeniem o tej samej nazwie, dziejącym się niewiele wcześniej w uniwersum Marvela.
W komiksie tym czytelnicy mają okazję być świadkami pierwszego spotkania Wolverine’a z Ghost Riderem. W Ducha Zemsty nie przemienia się Johnny Blaze, lecz jego następca, Danny Ketch. Zarówno Logan jak i Rider charakteryzują się dużą skłonnością do przemocy oraz mroczną przeszłością, co powoduje, że sięgając po tę pozycję czytelnik liczy na ciekawą fabułę, wzbogaconą sporą dawką scen akcji. No i po części ma rację. Akcji rzeczywiście jest tu dużo. Właściwie skupiono się tu prawie wyłącznie na niej, spychając tym samym na drugi plan fabułę czy próbę bliższego przedstawienia głównych bohaterów.
Zamiast tego mamy prostą intrygę prowadzącą do sojuszu między Wolverine’em, Ghost Riderem (między którymi musiało oczywiście wstępnie dojść do potyczki) oraz tajemniczą rodziną, której każdy członek jest specem od sztuk walki. Ta grupka bohaterów, przez prawie 64 strony komiksu, przebija się przez hordy ubranych w czerwone kimona ninja. Specjalnie wspomniałem o kolorze ich odzienia, gdyż tak ubierają się, bardzo znani w uniwersum Marvela, ninja z klanu The Hand, lecz przedstawieni w tym komiksie nie należą do nich. Są to zbiry należące do organizacji prowadzonej przez tajemniczego Deathwatch’a, wroga Ghost Ridera. No cóż… widać, że, chcąc zwiększyć swój prestiż, postanowił się podpiąć pod sławę The Hand, ubierając swoich wojowników tak samo :/ Albo po prostu niewiedzą wykazał się scenarzysta. A jest nim Howard Mackie, o którym napisałem parę słów przy wspomnianych już Sercach Ciemności. Przy tworzeniu Aktów Zemsty pomagał mu rysownik Mark Texeira, którego rysunki są na pewno mocniejszą stroną tego komiksu. Jego prace są przejrzyste a sceny akcji dynamiczne. Texeira ponoć często przy swoich pracach wzoruje się na zdjęciach lub wynajmuje modeli. Czy i tak było przy tworzeniu tego komiksu nie wiadomo, ale i tak jego rysunki są miłe dla oka. Jeżeli miałbym się czegoś doczepić to do ubogiego tła, szczególnie wnętrz pomieszczeń, które są wręcz spartańsko umeblowane.
Akty Zemsty wybitnym dziełem nie są. Po latach pamięta się okładkę i niektóre rysunki, lecz sama fabuła komiksu nie pozostaje na długo w pamięci czytelnika. Komiks ten nie jest odpowiedni dla kogoś, kto chciałby zaznajomić się z głównymi bohaterami, w tym z ich przeszłością. Czytanie go kojarzyć się może z oglądaniem filmu kina akcji z przełomu lat 80. i 90. – minimum fabuły, maksimum akcji. Jeżeli miałbym wystawić mu ocenę szkolną byłoby to naciągane 3, dzięki rysunkom i przedstawieniu wyglądu Ghost Ridera bez kurtki.