in , ,

Terminator: Cele drugorzędne / Wróg wewnętrzny [Recenzja]

Czarny koń poprawnych kontynuacji Terminatora

Jeden kosmita zakończył sezon łowiecki na Ziemi i odleciał na inną planetę, drugi podobnie. Na szczęście pewien terminujący robot nie wpadł w sidła pewnego gryzonia, więc Scream Comics miał sposobność na publikacje z inną kinową franczyzą adaptowaną przez Dark Horse Comics.

Nim przejdę do recenzji właściwej pozycji to dla kontekstu opowiem o jej prequelu, wydanym również w Polsce. W ramach Original Comics Series Dark Horse wznowił pierwszą pierwszą pod swym szyldem serię o Terminatorze pt. Nawałnica w pakiecie z pojedynczą historią Jednym Strzałem. W skrócie – garstka ruchu oporu przenosi się w przeszłość, by zabić naukowca z Cyberdyne, by nie doszło do wojny nuklearnej. Za nimi podąża grupa Terminatorów mająca ochronić doktorka. Jeden z nich to człowiek przerobiony na robota jako T-800 i z racji poprzedniego żywotu chirurga polowego ogarnia żywe tkanki.

Podobało mi się to, że T-800 zostały zaprojektowane, by infiltrować ludzi, więc głupie byłoby stworzenie dwunastu Schwarzeneggerów o tej samej gębie. Też wiarygodnie ukazano proces tworzenia T-800 – dowiadujemy się, że te nie wiedzą jak wygląda ich egzoszkielet, a stworzenie ludzkiej tkanki to nie takie hop siup – trwa to co najmniej rok. Historia była fajna i w przeciwieństwie do kinowych sequeli nie małpowała fabuły Elektronicznego mordercy (fun fact – gdy powstawała Nawałnica, twórcy nie wiedzieli, że w tym czasie James Cameron pracował nad Terminatorem 2) to człowiek ma wrażenie, że to tylko wstęp i całość można przeczytać podczas jednego posiedzenia na kiblu. Jak skończyłem czytać to myślałem „Serio, to tyle?”. Nie pomaga, że to najchudsza odsłona Original Comics Series i przydałby się jeszcze jeden komiks. Jak dowiedziałem się, historia z Nawałnicy ciągnie się jeszcze przez trzy komiksy – więc liczyłem, że może Dark Horse jednak wyda dalszy ciąg jako Vol. 2, tak jak zrobił to z Obcym. Nie wydał, ale z pomocą przyszło Scream Comics i wydał pozostałe Terminatory w analogicznym formacie co Obcy i Predator na 5-lecie istnienia wydawnictwa. Tomik ten składa się na dwie kontynuacje Nawałnicy oraz jedną niezależną historię.

Cele drugorzędne – bohaterom nie dane jest nacieszyć spokojem w nowej rzeczywistości. Z przyszłości trafia bowiem nowy Terminator o postaci kobiety, z rozkazem zabicia Sary Connor. Na domiar złego okazuje się, że jeden z T-800 z Nawałnicy przetrwał i dostał te same wytyczne. Scenariusz jest na wysokim poziomie. Dobra też jest narracja, np. strony streszczające charakterystykę poszczególnych ofiar Terminatorów. Świetnie ukazano konflikt wewnętrzny Dudleya, czyli wspomnianego półczłowieka-półrobota, dodatkowo wzmocnione ładną warstwą graficzną Paula Gulacy’ego, będące połączeniem dowolnego fotorealistycznie rysującego rysownika z Mike’iem Mignolą. Jest to najlepszy element komiksu. A teraz odezwie się mój wewnętrzny pryszczaty nastolatek – ocalały zły T-800 mimo utraty ludzkiej tkanki, nie robi nic z bycia gołym egzoszkieletem i zdobywszy ubranie rozwala ludzi, by zrealizować swój cel. Tak – egzoszkielet Terminatora w kurtce i z karabinem. To jest epickie. Czemu w filmowych Terminatorach nie było tego motywu? Za to wątek kobiecego Terminatora w sumie zbędny i jedyna jego wartość to fakt, że podróże w czasu to ryzyko (np. możesz wylądować na środku oceanu) oraz wątek przeprogramowania T-800 jak w T2, o tyle ciekawie zrobiony, że tutaj przeprogramowanie przez człowieka jest chwilowe (Skynet na pewno coś takiego przewidział).

Wróg wewnętrzny – Wśród naszych bohaterów pojawia się zdrajca, a nasz T-800 egzoszkielet w kurtce bikera dalej chodzi na wolności. W międzyczasie przybywa kolejna ekipa z ruchu oporu. Punkt wyjściowy jest całkiem dobry, ale fabuła z wraz rozwojem traci impet. Także scenarzyście  zbytnio udzielił się wewnętrzny nastolatek. Tym razem zły T-800 dorabia sobie wszędzie kolce, przez co wygląda jakby był szatanem-jeżozwierzem. Sensu to nie ma i miał wyglądać “cool” i “extreme”. Rysunki są znowu najlepszym elementem komiksu, szczególnie pięknie prezentuje się główny antagonista w akcji. Jednocześnie w moim odczuciu z całej trylogii sequeli Nawałnicy warstwa graficzna jest najsłabsza.

Ostania ze zbioru to jednak nie dalsza kontynuacja pt. Endgame, lecz shorcik Myśliwi i zabójcy skupiający się na losach byłych komandosów Specnazu, którzy obecnie bronią ludzi przed sowieckim odpowiednikiem Skynetu. Tym razem skupiono się na bezpośredniej walce z maszynami w przyszłości. Miło, że nie chcą się znowu bawić w wysyłanie ludzi i maszyn w nasze czasy i obrano naturalny kierunek kontynuowania marki, skupiający się na walce ze Skynetem. Historia niestety taka sobie i rysunkowo dość przeciętna. I gdybym ja wybierał skład tego tomu to bym umieścił kontynuację wątków z Nawałnicy i wydał jako Terminator Vol. 2 wzorem kontynuacji Obcy kontra Predator będącej oryginalnym składakiem Scream Comics.

Tomik ten polecam posiadaczom/znawcom Terminatora: Nawałnicy. Kontynuacje zachowują poziom oryginału, a dodatkowa historia też stara podążać własną drogą. Całość pokazuje, że można było inaczej podejść do uniwersum Terminatora, gdzie w przeciwieństwie, nie ogrywa na okrągło motywu podróży w czasie, zjadając przy tym coraz bardziej ogon.

Dane techniczne:
Scenariusz: James Robinson, Ian Edginton, Toren Smith, Adam Warren, Chris Warner
Rysunek: Paul Gulacy, Vince Giarrano, Bill Jaaska
Wydawnictwo: Scream Comics
Tytuł oryginalny: The Terminator: Secondary Objectives, The Terminator: The Enemy Within, The Terminator: Hunters and Killers
Wydawca oryginalny: Dark Horse Comics
Format: 205×310 mm
Liczba stron: 284
Oprawa: twarda
Papier: offsetowy
Druk: kolor
Cena okładkowa: 159,99 zł

Spaghetti Bros – #2 [Recenzja]

Geneza [Recenzja]