in

Wczesna Historia Komiksu Amerykańskiego – Komiksy Zeszytowe

Gdy wspomnę słowo “KOMIKS”, pierwsze skojarzenie to kiepskiej jakości zeszytówki, które w latach 90. zdobiły wystawy kiosków i półki saloników prasowych. Wracam wówczas myślami do tych lat, gdy superbohaterowie wydostawali się wręcz z kolorowych okładek swoich komiksów zeszytowych.

W dzisiejszych czasach w Polsce tego rodzaju komiksy ustąpiły miejsca obszernym tomom zbiorczym, choć w Stanach Zjednoczonych komiksy zeszytowe wciąż cieszą się dużą popularnością. Co miesiąc wydawnictwa wprowadzają dziesiątki nowych tytułów, równocześnie zalewając kolekcjonerów licznymi alternatywnymi wariantami okładek. Nakłady nie są już takie jak kiedyś, ale interes dalej się kręci.

Komiksy zeszytowe, mimo zmieniających się trendów, pozostają trwałym elementem popkultury, szczególnie za sprawą amerykańskich produkcji filmowych i serialowych, gdzie komiksy często stanowią integralną część scenografii. Widzimy je w dziecięcych pokojach, w poczekalniach czy w profesjonalnych salonach komiksowych, które są prawdziwymi Mekkami dla miłośników tego medium.

Ale skąd wziął się pomysł na taką formę wydawania komiksów?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy najpierw przenieść się w czasie do Genewy roku 1827.
To wtedy Rudolphe Töpffer, szwajcarski nauczyciel, pisarz, malarz i karykaturzysta, przygotował niewinną, specyficzną książkę zatytułowaną Histoire de M. Vieux Bois.

Autoportret Rodolphe’a Töpffera (1840)
źródło: https://en.wikipedia.org/

Ze względu na wadę wzroku, Töpffer, nie mógł pójść w ślady ojca i zostać malarzem artystą. Mimo to rysował proste karykatury, którymi zabawiał swoich uczniów. Z czasem zebrał je wszystkie do formy wyżej wspomnianej książki.
Miała 30 stron, z których każda zawierała od jednego do sześciu paneli z podpisami.

źródło: https://www.mahmah.ch/

Lecz na publikację tej pierwszej obrazkowej opowieści trzeba było czekać kolejne 10 lat, gdyż autor sprzeciwiał się publikowaniu tego, co nazywał swoimi „małymi szaleństwami”.
Töpffer, w wolnym czasie, nadal tworzył kolejne karykatury, aby zabawiać znajomych. Wśród nich godnym uwagi był Johann Wolfgang von Goethe, który w 1831 roku namówił Töpffera do opublikowania swoich opowiadań. Zachęcony pozytywną reakcją Goethego, Töpffer zmienił zdanie i opowieść została opublikowana w 1837 roku.
Została przetłumaczona w Stanach Zjednoczonych w 1842 roku jako The Adventures of Obadiah Oldbuc i publikowana jako dodatek do ówczesnego wydania Brother Jonathan, nowojorskiej gazety redagowanej przez autora Johna Neala.
Prace szwajcara natychmiast stały się popularne, plagiatowane i naśladowane w całej Europie i Stanach Zjednoczonych. Przez wielu uznawane są za inspirację dla całego amerykańskiego gatunku XIX-wiecznej powieści graficznej.
Töpffer opublikował jeszcze kilka takich książek i napisał eseje teoretyczne na temat tej formy.

Współcześnie to właśnie Töpffera uznaje się za ojca tzw. pasków komiksowych (comic strips).
Definicja paska komiksowego mówi, że jest to sekwencja grafik ułożonych w powiązane ze sobą panele, aby wyświetlić krótki humor lub stworzyć narrację, często serializowaną, z tekstem w dymkach i podpisach.
To w takiej postaci, opowiadania graficzne na przełomie XIX i XX wieku trafiały do szerokiego grona czytelników na łamach amerykańskich gazet powszechnych.
Możliwe to było dzięki dwóm niezwykle ważnym osobom w rozwoju komiksu jako medium.
Chodzi o Williama Randolpha Hearsta i Josepha Pulitzera.
Obaj panowie byli czołowymi wydawcami gazet amerykańskich przełomu XIX i XX wieku i to na łamach tych gazet publikowane były paski komiksowe. Gazety codzienne zawierały paski w czerni i bieli.
W ten sposób codziennie trafiały one do setek tysięcy czytelników. I co najważniejsze, nie tylko dzieci, jak mogłoby się zdawać. Paski komiksowe stanowiły jedną z niewielu zrozumiałych form rozrywki dla sporej ilości imigrantów, osiedlających się na stałe w Stanach Zjednoczonych.
Paski te w dużej mierze miały prostą fabułę, a ta ukazana w formie graficznej, była zrozumiała dla nieanglojęzycznych czytelników.
Hearst i Pulitzer toczyli tak zacięte spory o prawną własność niektórych tytułów komiksowych, że wszystkie znaczące gazety na świecie szybko zdały sobie sprawę, że muszą mieć własne strony z paskami.
Ponadto obaj Panowie zaliczają się w poczet pionierów niedzielnego dodatku z komiksami kolorowymi.
To istotny moment w ewolucji komiksu, ponieważ to właśnie w niedzielnych dodatkach gazetowych pojawiła się pierwsza historia, która na stałe wprowadziła pewne powszechne cechy komiksu, utrzymujące się do dzisiaj.
Mowa o The Yellow Kid autorstwa Richarda F. Outcaulta, publikowany od 1895 do 1898 w New York World Josepha Pulitzera, a później w New York Journal Williama Randolpha Hearsta.

źródło: https://www.lambiek.net/

Cóż takiego przełomowego było w tym tytule?
Otóż jego układ zajmował całą stronę gazety, nie ograniczając się do formy pasku.
Druga istotna rzeczy to kwestie wypowiadane przez głównego bohatera.
Jego słowa początkowo pojawiały się na jego żółtej koszuli, ale balony ze słowami, bardzo podobne do obecnie używanych, zostały dodane już w 1896 roku.
Coś jeszcze?
Tak jak dzisiaj bohaterowie Marvela czy DC są obecni na wszelakich produktach dostępnych w sklepach tak i Yellow Kid stał się szeroko rozpoznawalny na ulicach Nowego Jorku. Jego wizerunek widniał na billboardach, guzikach, paczkach papierosów, pocztówkach, zapałkach, opakowaniach gumy do żucia.
Ba!
Nawet na butelkach z whiskey!

źródło: https://hakes.com/

Od tej pory paski komiksowe były powszechnie obecne na łamach gazet i z czasem zaczęły pojawiać się tytuły, które w odświeżonej formie pojawiały się już w trakcie Złotej Ery Komiksu i później. Mowa o takich tytułach jak Popeye, Tarzan czy Flash Gordon.
Lecz nie wybiegajmy za daleko w przyszłość.
W 1933 roku Eastern Color Printing Company zaczęło drukować Funnies on Parade zawierające przedruki pasków komiksowych z niedzielnych wydań gazet. Paski nanoszono jeden przy drugim na pojedynczą stronę, którą składano na pół, a następnie zszywano. Całość zawierała 32 strony i była w formacie zbliżonym do powszechnie używanych wymiarów w komiksach zeszytowych.
Jednakże czasopismo to nie było sprzedawane ani dostępne w kioskach. Służyło jako produkt marketingowy, rozsyłany konsumentom, którzy wysyłali pocztą kupony wycięte z opakowań produktów firmy Procter & Gamble.
Ciut wcześniej, w latach 1929-30 wydawnictwo Dell Publishing dodawało do niektórych wydań swoich gazet 16-stronnicową wkładkę The Funnies, która tak jak i Funnies on Parade zaliczana jest do grona protoplastów zeszytów komiksowych.

źródło: https://en.wikipedia.org/

W 1933 roku  Eastern Color Printing Company wraz z Dell Publishing opublikowali 36-stronicowy
one-shot Famous Funnies: A Carnival of Comics, który był rozprowadzany za pośrednictwem sieci domów towarowych Woolworth. Jednakże nie ma pewności czy tytuł ten był sprzedawany, czy rozdawany, gdyż na okładce nie widnieje cena.

źródło: https://en.wikipedia.org/

Na początku 1934 roku prezes Eastern Color Printing, George Janosik, utworzył spółkę z prezesem Dell, Georgem Delacorte, w celu opublikowania i wprowadzenia na rynek komiksu do sprzedaży detalicznej.
W ten sposób opublikowany został pierwszy numer Famous Funnies: Series 1 mający być eksperymentem, czy społeczeństwo będzie skłonne płacić za komiksy.
68-stronicowy zbiór komiksów publikowany wcześniej w Funnies on Parade i Famous Funnies: A Carnival of Comics kosztował 10 centów i ukazał się w nakładzie 35 000 egzemplarzy.
Sprzedaż okazała się sukcesem.

źródło: https://en.wikipedia.org/

Mimo to Dell nie był zainteresowany kontynuacją projektu. Lecz nie zniechęciło to Eastern Color Printing, które w tym samym roku wydało Famous Funnies nr 1 (z okładką datowaną na lipiec 1934). Również kosztował 10 centów i zawierał 68 stron. Z nakładu 200 000 sprzedało się 90%, a począwszy od 12 numeru, seria przynosiła zysk w wysokości 30 000 dolarów na każdym numerze.
Sukces Famous Funnies szybko skutkował tym, że tytuł zaczął pojawiać się na półkach kiosków obok bardziej prestiżowych magazynów. To zjawisko zainspirowało naśladowców i w znacznym stopniu wpłynęło na rozwój nowego masowego medium.
Komiksy zeszytowe na dobre zagościły na wystawach amerykańskich kiosków.

W Polsce komiksy zadomowiły się na półkach księgarń w formie mniej lub bardziej opasłych tomów zbiorczych. Kioski RUCHu znikają z krajobrazów polskich osiedli, wyparte przez cyfryzację i wysokie koszta papieru. Natomiast w salonach prasowych, komiksy są powszechnie dostępne w formie ekskluzywnych wydań zbiorczych wychodzących cyklicznie co dwa tygodnie.
Mimo to, zeszyty komiksowe w formie ustandaryzowanej przez amerykańskie wydawnictwa niemal 100 lat temu całkowicie nie znikły z Polskiego rynku komiksowego, dzięki miłośnikom, autorom i wydawnictwom kultywującym dawne tradycje.
Dzięki nim zarówno stare, jak i nowe pokolenie może zanurzyć się w wir przygód, miętoląc przy tym w dłoniach okładki komiksów, niczym mieszkańcy Nowego Jorku z lat 30. ubiegłego wieku.

Źródła:
Niezwykła Historia Marvel Comics – Sean Howe. Wydawnictwo SQN, 2013 rok
Stan Lee. Człowiek Marvel – Bob Batchelor. Wydawnictwo SQN, 2018 rok
https://kzet.pl/
https://www.ubcpress.ca/
https://en.wikipedia.org/
https://www.lambiek.net

Komiks PL. Subiektywny przegląd polskiego komiksowa nr 2/2024 (34)

Marcin Bałczewski — gość Kanału Książkowego