in , , ,

Mroczne Imperium – Trylogia [Recenzja]

POWIEŚĆ Z ERY KRUCJATY INDOMITUS

Copernicus Corporation uradowało niedawno fanów Warhammera 40,000 wypuszczając jednocześnie całą trylogię Mroczne Imperium, w której skład wchodzą:

  • Mroczne Imperium (nowe, zaktualizowane wydanie);
  • Mroczne Imperium: Wojna z Zarazą;
  • Mroczne Imperium: Boska Śnieć.

Wszystkie trzy książki wyszły spod pióra weterana Czarnej Biblioteki, Guya Haleya.

Opis wydawcy:

W galaktyce nadeszły złe czasy. Napadnięta przez siły Chaosu Cadia upadła. Wielka Wyrwa otwarła się, wypluwając demony z Osnowy i okropieństwa znane z okresu Długiej Nocy. Jednak istnieje jeszcze nadzieja… Po długiej nieobecności powraca bowiem bohater, a wraz z nim odrodzi się potęga Ultramarines. Wskrzeszony Roboute Guilliman wyprowadzi Imperium z mroku, a zorganizowana przez niego krucjata swym rozmachem dorówna tej, na którą wyruszył w okresie świetności sam Imperator.

A jednak nieprzyjaciel, który nigdy wcześniej nie zaatakował z taką siłą, profanuje swą obecnością kolejne miejsca. Z Gwiazdozbioru Plagi nadciągają hordy Ojca Plagi, a lord Nurgle spogląda na Macragge łakomym wzrokiem. Krucjata Indomitus toczy się dalej, a Guilliman rusza do Ultramaru, żeby stawić czoła Gwardii Śmierci.

Postanowiłem podzielić się swoją opinią na temat całej trylogii a nie jej poszczególnych składowych, gdyż tylko razem tworzą niesamowicie epicką opowieść.
Opowieść, która z jednej strony wciąga czytelnika w to ponure i niebezpieczne uniwersum a z drugiej prezentuje mnóstwo frakcji w nim operujących. Modelarze/gracze/kolekcjonerzy miniatur od Games Workshop na pewno po lekturze zapragną przysiąść do biurka i rozpocząć prace nam modelami z jednej z frakcji ukazanych na stronach Mrocznego Imperium.
Ultramarines, Gwardia Śmierci, Demony Nurgle’a, Imperialna Gwardia, Adeptus Custodes, Siostry Bitwy, Siostry Ciszy… mnóstwo tego do wymieniania a spośród każdej z tych organizacji przedstawieni są bohaterowie, którym poświęcono więcej lub mniej czasu. Śledzimy ich losy oraz z ich perspektywy mamy wgląd na aktualny stan Imperium Człowieka jak i całej galaktyki.
Szczególnie ciekawie spogląda się na interakcję z otoczeniem niektórych Kosmicznych Marines Primaris, którzy narodzili się w okresie niedługo po zakończeniu Herezji Horusa. Czyli w czasach, gdy Imperialny Kult nie stanowił dominującej religii a Imperium nie toczył regres technologiczny i społeczny.
Muszą Oni odnaleźć swoje miejsce w tych nieprzyjaznych czasach, na dodatek rozrzuceni po różnych zakątkach Imperium, przydzieleni do różnorodnych Zakonów Kosmicznych Marines.

Główny filar opowieści stanowi oczywiście Prymarcha Ulramarines, Roboute Guilliman.
Naprawdę interesującym jest zobaczyć, jak pogodził swoje przekonania z czasów Krucjaty / Herezji z przekonaniami 41. tysiąclecia i bardzo innym Imperium, którym teraz kieruje. W szczególności miejsce religii w jego nowej rzeczywistości, w porównaniu z świecką erą jego narodzin.
W powieści jest kilka naprawdę dobrych rozdziałów, w których Guilliman omawia naturę religii w 41. tysiącleciu, a także naturę Imperatora.

Co do samego Imperatora to autor zamieścił kilka naprawdę kuszących wskazówek na temat tego, co może się wydarzyć w przyszłości, szczególnie w odniesieniu do tego, co się działo z Władcą Ludzkości od czasu jego internowania na Złotym Tronie. Oczywiście, ponieważ jest to Czarna Biblioteka, niektóre z nich są irytująco niejasne – i, jeśli mam być szczery, nie oczekuję, że otrzymamy jakiekolwiek odpowiedzi w najbliższej przyszłości.

Cała historia zamknięta w trzech tomach jest wielowątkowa z racji przedstawienia wielu bohaterów. Wątki niektórych z nich stanowią podbudowę pod ewentualne kolejne książki a innych są zamknięte wewnątrz tej trylogii.
Tempo rozwoju fabuł z początku jest trochę ociężałe. Przez to lektura pierwszego tomu może wydawać się mało satysfakcjonująca i niektórych czytelników stawiać przed pytaniem: czy aby kontynuować tą mini serię?
Odpowiadam: Tak!
Po rozstawieniu pionków na szachownicy w tomie pierwszym, tempo akcji w jego kontynuacji znacznie przyśpiesza i za pośrednictwem bohaterów jesteśmy świadkami iście epickich bitew oraz wydarzeń.
Obserwujemy jak siły Imperium walczą z siłami Mortariona i boga zarazy Nurgle’a. Autor serwuje czytelnikom niezwykle barwne opisy, pełne zarazy, gnicia, chorób, nadprzyrodzonych plag i nie tylko. Działa to bardzo na wyobraźnię i sprawia że współczuje się dzielnym żołnierzom oraz cywilom Imperium, którzy zostali wciągnięci w ten konflikt.

Co do jakości wydania od Copernicusa to jest ono satysfakcjonujące.
Co prawda nie mamy tu do czynienia z twarda oprawą, lecz jedynie sztywniejszą okładką, to spisuje się ona lepiej niż te z jakimi mamy do czynienia w cyklu Herezji Horusa.
Po przeczytaniu Mrocznego Imperium, na jego okładce oraz grzbiecie nie zostają wgniecenia.
Warto nadmienić że okładki zdobią cudowne grafiki.
No i całość świetnie się prezentuje na półce.

Trylogia Mroczne Imperium dla mnie osobiście stanowiła świetną odskocznię od ery Herezji Horusa, której książki fabularnie stoją na przyzwoitym poziomie. Mroczne Imperium pod tym względem im dorównuje, czego można było się spodziewać po tak zaprawionym w bojach autorze jak Guy Haley.
Więc jeżeli jesteś fanem Warhammera 40,000 i szukasz interesujących książek, które Cię wciągną zapewniając wgląd w to interesujące uniwersum i dostarczając sporo rozrywki oraz inspiracji modelarskich to coś Ci powiem.
Mroczne Imperium musi znaleźć się w Twojej biblioteczce.

Trwa zbiórka na komiks “Szczyl”

Vademecum złego ojca #3 [recenzja]