in , ,

Świat na tabsach

“Stolp” Daniela Odii i Wojciecha Stefańca

Stolp to pierwsza część zapowiedzianej przez autorów tetralogii Bardo, która ukazuje się w dość nowej serii Młody Komiks Polski. Plan naprawdę ambitny jak na polskie warunki, ale duet twórców pozwala nam wierzyć, że okaże się to sukcesem. Daniel Odija, autor powieści m.in. nominowanych do Nike (Tartaku z 2003 roku i Kroniki umarłych z 2010 roku), często dotyka zagadnień warunków życia w tzw. Polsce B. Wojciech Stefaniec to już uznany rysownik, znany przede wszystkim z Noir (2013) i Opowieści znad Bałtyku (2015).

Jednym z elementów, który połączył te dwie osoby, jest fakt, że obie pochodzą i mieszkają w Słupsku. Ślad tego znajdziemy w imieniu tytułowego bohatera pierwszej części – Stolpa (niem. Stolp – Słupsk). A Bardo – tytuł serii? To też nazwa miejscowości, w której dzieje się akcja komiksu. Tutaj kluczem jest buddyzm. Z tybetańskiego bardo w dosłownym przełożeniu oznacza stan pośredni, stan pomiędzy poziomami egzystencji. Sidpai bardo to stan między śmiercią a ponownymi narodzinami. Taki zawieszony świat przedstawia narracja autorów.

Komiks reklamowany jest jako „futurystyczna antyutopia” i „eksperymentalny kryminał”. To frazy, które dobrze oddają to, co znajdziemy w komiksie. Zastrzeżenia można mieć jedynie do jego eksperymentalności jako kryminału, ale ją znajdziemy zdecydowanie na innych poziomach.

Jak wygląda życie w Bardo? Autorzy przenoszą nas w bliżej nieokreśloną przyszłość. Oparta jest ona przede wszystkim na hedonistycznym podejściu do życia członków społeczeństwa. Pytanie, które może zadać sobie czytelnik, dotyczy tego, czy to ich wybór i pęd do takiego życia, czy też narzucony schemat zaproponowany przez naczelnika. Władza tego ostatniego, choć bywa podważana w mediach, to wydaje się niezagrożona.

Wszystko to jest wynikiem tego, że większość elementów życia związana jest z zażywaniem odpowiednich tabletek. Są one wprowadzone nie tylko zamiast pożywienia, które w formie nam znanej tu po prostu nie występuje, ale także konieczne jest zażywanie np. tabletek komunikacyjnych – w przeciwnym wypadku niemożliwe jest porozumiewanie się z innymi. Czy może dziwić nas taka wizja przyszłości, gdy już dziś coraz bardziej wymyślne medykamenty pojawiają się w reklamach wszystkich środków masowego przekazu?

Opisywane w Stolpie konsumpcyjne społeczeństwo jest bardzo kolorowe. Jakby Woodstock i Sunrise Festival przeniosły się na stałe do centrum miasta, dodatkowo trwał konkurs piercingu, a między wszystkim przechadzał się Daft Punk. Trochę dziwacznie, ale na swój sposób uroczo. Problemem jest jednak fakt, że brak w tych ludziach jakiejś refleksji, a to, co jest festiwalem i ma rację bytu przez kilka dni, na dłuższą metę również powoduje otępienie. Chodzi o nieustanne dostarczanie wielu bodźców, bez czego opisywane przez Odiję i Stefańca społeczeństwo nie jest w stanie funkcjonować.

Problemem zastanej rzeczywistość jest fakt, że praktycznie nie funkcjonuje przeszłość. Pojawiają się wzmianki o drzewach czy o kiełbasie, które związane są ze światem minionym, ale funkcjonują one trochę na zasadzie legend. Co było przed? To pytanie, które nie ma odpowiedzi dla mieszkańców.

Wytłumaczyliśmy więc futuryzm, a co (poza tabletkami) ma wpływ na antyutopijność? Świat na etapie, który przyszło nam obserwować, zmierza ku samozagładzie. Powodem jest nie tylko konsumpcjonizm, ale przede wszystkim problemy z przedłużeniem gatunku. Od dekady nie rodzą się w Bardzie dzieci. Co jest tego powodem? Trochę możemy się domyślać, ale tę zagadkę będziemy pewnie odkrywać w kolejnych częściach.

Póki co, nad tym problemem pracuje zaufany lekarz naczelnika, który odpowiedzialny jest m.in. za wprowadzenie słynnych tabletek. W związku z badaniami dotyczącymi płodności dzieci są wykorzystywane do badań. Obowiązkiem jest więc ich przekazanie przez rodziców. Co grozi za niesubordynację? Począwszy od odstawienia tabletek, co po niewielkim czasie powoduje zaburzenia psychiczne, po otrzymanie tabletek, które dają możliwość weryfikacji myśli przez ludzi naczelnika.

Co ciekawe wpisuje się to w szerszą, aktualną refleksję nad prawami dzieci. Szczególnie ważne miejsce w tej refleksji zajmować będzie Dzidzia Sylwii Chutnik, ale ja zwróciłbym również uwagę na Hello World Michała R. Wiśniewskiego.

Tu powróćmy do naszego głównego bohatera – Stolpa. Na swój sposób to jednostka wybitna, bo… samotna. Jedyny jego kolega, którego poznajemy, to artysta. Osoba dwupłciowa z wyboru, występująca na scenie jako niesamowite zjawisko. Czemu zdecydowała się ona na dwupłciowość (nie jest hermafrodytą, bo to odnosi się do osób, które się urodziły jako dwupłciowe)?. Z chęci… samozapłodnienia, którą w tych czasach należy określać jako czyn heroiczny.

Samotność Stolpa ma przełożenie na jego zachowanie. Towarzyszy mu wiele refleksji dotyczących obserwowanego świata, a także autorefleksji. Zdaje sobie sprawę, że nie pasuje do układanki obecnego świata. To dzięki niemu dowiadujemy się, jak wygląda rzeczywistość. Widać jego sceptyczność co do niej; bohater na swój sposób włącza się w pewnym sensie w walkę z tym światem zastanym. Oczywiście nie możemy robić z niego wielkiego bohatera, bo również funkcjonuje jedynie na tabletkach, które czasem przeplata papierosami.

Dążenia Stolpa, jego uzależnienia tworzą z niego postać o wyjątkowym charakterze. Czytelnik jednak z pewnością go polubi, choć będzie to sympatia na specyficznych zasadach. Wszystko to wzmaga fakt, że Stolp ma różne zadania o nieformalnym charakterze. Ten wątek porzucę, zwracając jednocześnie uwagę na kryminalność tego komiksu.

Komiks ten zadziwia na kilka sposobów. W warstwie tekstowej Odija wykorzystał m.in. wiele fragmentów z Bolesława Leśmiana. Mogą się one wydawać na pierwszy rzut oka niepasujące, jednak współtworzą one klimat narracji. Autor scenariusza porusza wiele zagadnień dotyczących antyutopijności i świata w ogóle. Sporo z nich możemy przenieść na współczesność i zapytać siebie: dokąd to zmierza?

Stefaniec świetnie przedstawił to w warstwie ikonicznej. Momentami kolorystyka aż bije po oczach. Często przenosimy się w zaułki ciemne i szare – bo mimo mieszkańców, tak właśnie wygląda miasto. Wszystko to wydane w dużym formacie, który momentami przytłacza, bo ma przytłaczać. Do tego dochodzą surrealistyczne kadry, które związane są z pytaniami o egzystencję, eschatologię i czas. Czas gra tu ważną rolę. Skoro nie ma przeszłości, przyszłość jest niepewna, a teraźniejszość wydumana – to co nam zostaje?

Szczerze przyznam, że będę czekał na kolejną część serii. Sam nie jestem fanem wątków kryminalnych, choć rozumiem w tym innych. Ja będę oczekiwał kolejnych etapów refleksji Odij nad przyszłością, która naprawdę w tym komiksie dotyka teraźniejszości. Do tego prace Stefańca, które pokazują, że jako duet rzetelnie pracowali oni nad ostatecznym wyglądem komiksu.

Recenzja ukazała się pierwotnie w “INTER-” 4(14)/2017

Doktorant w Instytucie Polonistyki i Kulturoznawstwa na Uniwersytecie Szczecińskim. Redaktor „Zeszytów Komiksowych”. Publikował m.in. w „Pograniczach”, „Midraszu”, „Odrze”, „Fabulariach” i „Tyglu Kultury”. Specjalista ds. projektów edukacyjnych Stowarzyszenia POP-ART.

Powrót “Czarnego Lustra”

Rusza kolekcja “Conana Barbarzyńcy”