in , ,

Barany – Ixi Color [Recenzja]

 

Dostałem kolejny komiks w PDFie do recenzji.  Komiks „Barany” ma tylko 40 stron, z czego kilka odpada ze względu na okładki więc pomyślałem, że szybko przeczytam. Przyznaje, że czytając miałem flashbacki z książki o Keanu, którą recenzowałem w zeszłym roku (tutaj).

Na pierwszy rzut oka komiks wygląda nawet przyzwoicie. Kolory bardzo intensywne, i chociaż ograniczają się do palety barw jak standardowe zakreślacze używane na studiach, akurat robi to tutaj jedyne dość przyjemne wrażenie. Ładna komiksowa kreska, trochę w stylu bardziej street artowym. Rysunki przyzwoite, dość czytelne wiec co może pójść nie tak. Niestety tutaj te pozytywne strony się kończą.

Ten komiks dla mnie zwyczajnie jest o niczym. Akcja mnie nie wciągnęła i przyznaje zupełnie szczerze, że naprawdę ciężko byłoby streścić w więcej niż w dwóch czy trzech zdaniach o czym jest. Zaczyna się od fragmentu walki, gdzie tłuszcza skandujących widzów wybucha w ekstazie i zwykłym owczym pędzie radości. Później przechodzimy przez wspomnienia, narkotyki, blokowisko i odwiedzających w mieszkaniu „bohatera” kolegów z których każdy ma coś nałożone na głowę. Równie dobrze mógłby być to nocnik, bo w dalszej części autor niestety nie wyjaśnia dlaczego ktokolwiek z subkultury Baranów, nosi cokolwiek na łbie. Kolejno znowu narkotyki i chyba najgorsze co w tym komiksie jest czyli dialogi w których próżno szukać sensu. Pozwolę sobie przytoczyć małą próbkę co możecie znaleźć w środku:

„ – Dziwnie zagaduje ten twój koleżka

– Z kota „Wesołe wnioski kota Kleofasa”. Nie znasz tego? Na Farmie-Wronki leci taka transfabuła na lokalu. Dzieciakom głęboko to wchodzi, bo padło wyzwanie, żeby oglądać to pod kocie mordki”

Nie wiecie o co chodzi? Ja też nie. A podobnych smaczków jest niestety więcej. Słowotwórstwo robione na siłę cechuje tutaj dialogi praktycznie na każdej stronie. Komiks jest tym wypełniony, co powoduje, że historia zwyczajnie jest niestrawna.

Po kawalkadzie wodolejstwa w postaci dialogów, następuje trip narkotykowy, pojawia się pindol, Lepki, czyli główny bohater przywala koledze z główki i zaraz pojawia się informacja, że wszyscy bohaterowie wrócą w drugim tomie i to niedługo. I przyznaje, że nie wiem czy to zaproszenie czy groźba.

40 stron minus okładki, a trzykrotnie miałem ochotę przestać czytać i zrobić coś produktywnego. Ciężko napisać mi coś pozytywnego o tym komiksie, bo osobiście żadnych pozytywów tutaj nie zauważyłem. Gdyby zamiast dialogów wydanie było nieme, pewnie doceniłbym artystyczne walory wizualne, ale cały efekt tutaj zaburza scenariusz. Czy komiks jest może lepiej strawny  po alkoholu albo po środkach powszechnie uznanych za zabronione? Zapytałbym autora, gdyby nie obawa, że odpowie cytując któryś z dialogów z Baranów.

Przebrnięcie przez ten komiks zajęło mi wieczór, a moja jedyna myśl krążyła wokół tego by ten wieczór się zwyczajnie skończył.

o autorze:
IXI color (Adam Jastrzębski) ur. 1980, artysta wizualny, historyk sztuki, kurator, twórca street artu, oraz autor posthumanistycznych projektów z udziałem zwierząt, weganin. Studia na Uniwersytecie Warszawskim oraz Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu.

Dane techniczne:

  • Wydanie: 2021
  • Autor: IXI color
  • Typ oprawy: miękka
  • Wydawca: IXI color
  • Liczba stron: 40
  • ISBN 978-83-96064-20-2
  • Cena okładkowa: 49,90 zł

Kapitan Kloss – wydanie zbiorcze [Recenzja]

The Goon – wyd. zbiorcze tom 5 [Recenzja]