in , ,

Coda – tom 2 [Recenzja]

Drugi tom postapokaliptycznej fantastyki od Non Stop Comics, wizualnie pięknego, przybranego w ogrom niesamowitych kolorów tytułu. Każda plansza przyciąga oko fluorescencją i psychodelią starannie dobranych gam barw. Innymi słowy grafika jest cudowna, a jak reszta? 

Coda – tom 1 [Recenzja]

Autorzy tego tworu mają na koncie prace przy bestsellerowych komiksach, więc nie dziwne, że z kart Cody wylewa się doświadczenie w kunszcie prowadzenia narracji, dialogów i całokształtu wspomnianych ilustracji. Myślę więc, że mogę być od takiej pary autorów dosyć wymagająca, ale już na wstępnie napiszę, że Coda jest po prostu dobrym i przyjemnym kawałkiem lektury.

Bard Hum i jego żona, Serka z rasy Urków, budzącego postrach wojowniczych stworzeń, zaczynają wspólną podróż, by… no właśnie. Po co?  Według szlachetnej, o złotym sercu Serki, zamierzają zgładzić zło w zarodku, dorwać istotę, która oszukała gatunek Urków i przyczyniła się do zmiany świata oraz wyczerpania magii. Nasz główny bohater ma jednak inne plany za jej plecami. Wśród przemyśleń o zmianach, o stanie aktualnego świata, o złu i dobru, wśród niepewności i pewności swoich czynów, nasz małomówny (dużo myślący) bard chce wyzwolić swą towarzyszkę z jej wewnętrznej misji, gniewu narzuconego jej od urodzenia. Przegnać demona mającego tylko jeden cel – dorwać zło za wszelką cenę.

Dla podniosłej, łatwo ufnej wojowniczki sprawy mają się bardziej czarno biało niż dla jej sprytnego, kombinującego męża, którego trochę mniej niż ją obchodzi kogo krzywdzi po drodze do swego celu. Można powiedzieć, że główny wątek tej relacji w większości skupia się na ich różnicy zdań, okraszonej ich przemyśleniami o naturze ludzi i swojej nawzajem.
Ich poczynania po drodze do celu, starania dołączenia pod przykrywką do bandy rabusiów, niezbyt mnie wciągnęły. Postacie poboczne też nie wyróżniły się czymkolwiek ciekawym. Były myślę tylko i wyłącznie podwaliną do pięknych plansz pokazujących szalony wygląd świata i do prostoty dynamicznych akcji.
To co oprócz rozrywki komiks oferuje i co mnie zachwyciło, to oryginalne motywy i ich klimat. Choć chcąc nie chcąc, czerpiące z klasycznej fantastyki, to świetnie “przerobione” na potrzeby fabuły. Poruszające zmysły i wyobraźnie sposoby wydobywania i wykorzystywania magii, przypominającej w tym upadłym świecie wręcz narkotyk. Magiczne stworzenia i rasy, jak nieśmiertelny
Ylf, wiecznie cierpiący od wykorzystywania jego ciała do produkcji esencji magii. Urkowie, rzekomo agresywni, bardzo silni “berserkowie”, których wini się za upadek świata. Serka jako uwięziona przez swą szlachetną misję, żona skomplikowanego i ponurego barda.

Na typowe fantazyjne love story jednak proponuje się nie nastawiać. Bardziej mi ich relacja przypomina znające się na wylot małżeństwo, w próbach określenia swoich charakterów melancholijnie schodzący na głębsze przemyślenia. Co oczywiście jest plusem, gdyż jest coś niezwykle satysfakcjonujące w obserwowaniu tej pary.

Fabuła jest prosta. Wręcz to nie o niej chodzi w komiksie, jest tylko tłem. Jej zarys jest nudny i ubogi, służący tylko i wyłącznie jako przyczyna do świetnego czarnego humoru i klimatu świata, rozrywki. Niemniej jednak braku “głębszej warstwy” komiksowi nie można zarzucić, oczywiście za sprawą narracji w postaci wspomnianych przemyśleń naszego małżeństwa. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że coś z nich wyniknie w finale, że nie były tylko i wyłącznie składnikiem do mroczno-psychodelicznego klimatu. A na finał czekam najbardziej. Twór ma sumie dwa, trzy wątki, których podejrzewam rozwiązanie będzie rdzeniem ich satysfakcji, dużo bardziej niż ich sam prosty przebieg. Na szczęście widać, że twórcy nie zamierzają nas też którymś dłużej męczyć, wydarzenia przyśpieszają w ogromnym tempie. Przez co czasem niestety się gubiłam i musiałam lustrować stronę dwa razy, ale ta przeszkoda w płynnym czytaniu koniec końców była mało istną ofiarą, złożoną dla celów utrzymania uwagi czytelnika.

Innymi słowy drugi tom w odróżnieniu od pierwszego wyprowadził na pierwszy plan naszego głównego bohatera i jego żonę jeszcze bardziej. Główne plot-twisty teraz są raczej związane z nimi. Końcówka tomu była zwłaszcza zaskakująca i trzymająca w napięciu.

Bardzo spodobał mi się motyw odciętej głowy Ylfa, kurczącej się i cierpiącej, której Hum nie był w staie się pozbyć, ni to z litości ni dla kogoś do porozmawiania. Reszta postaci była nieznaczącym, ozdobnym tłem. Ale za to jak ozdobnym.

We wstępie już wspominałam o grafice. Jej klimat jest bardzo pstrokaty, przywodzi na myśl szaloną baśń. Kreska specjalnie ma gdzie nie gdzie niby niechlujne pociągnięcia jakby szkicowane na szybko, dające wrażenie rozmywania, rozpływania się postaci i przedmiotów. Sami bohaterowie to również ciekawe graficzne projekty, a ich mimika twarzy jest dynamiczna. Perspektywa wzmaga ekspresywność rysunków. Cienie albo są płaskie i miękkie, albo bardzo ostre i dramatyczne, zależnie od sceny malują się w innym wręcz czystym kolorze. Czasem cieni w ogóle brak, a gama jasnych barw zagubiona tańczy jakby przypadkowo po panelach. Daje to wrażenie istnego zachłyśnięcia się płynną magią i odlecenia od rzeczywistości, czy to w świat koszmarów czy bajki. 

Na końcu tomu zostały zamieszczone szkice autora i projekty okładek innych twórców, wizualna wisienka na torcie.
Wydanie bez zarzutu, faktura okładki jest przyjemna w dotyku, preferuję bardziej od śliskich jak na przykład papier kredowy. Strony oczywiście z takowego są, nie zauważyłam żadnych skaz w czymkolwiek.

Fakt, że nie rozpływam się nad historią aż tak bardzo jak nad klimatem, nie znaczy, iż nie polecam czytelnikom nielubiącym gatunku fantastyki (albo postapo), bo tylko i wyłącznie klimat Coda oferuje. Myślę, że każdy znalazłby jakąś też inną uciechę z czytania.
I uznał choć trochę wartość melancholijnych notatek z dziennika mizantropicznego barda Huma, pojawiających się jako nawet trafna narracja w kwadratowych, towarzyszących jakby przy okazji historii dymkach. Dołączam się do rekomendacji z okładki tego tomu Cody – “Polecam każdemu kto kocha (lub nienawidzi) Komiksy Fantasy”.
 

 

Dane techniczne:

  • Scenarzysta: Simon Spurrier
  • Ilustrator: Matias Bergara
  • Wydawnictwo: Non Stop Comics
  • Liczba stron: 112
  • Format: 170 × 260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 978-83-66460-56-0
  • Wydanie: I
  • Cena okładkowa: 44,00 zł

Nowości książkowe HarperCollins Polska – październik 2020 [Zapowiedzi]

Ekho. Lustrzany świat – #8 – Syrena z Manhattanu [Recenzja]