in , ,

Deadly Class – 6 – 1988 To jeszcze nie koniec [Recenzja]

Szósty tom serii Deadly Class to ciąg dalszy przemocy, intryg i nastoletnich dramatów.
Czyli tego za co rzesze fanów (w tym i ja) pokochali tą serię Ricka Remendera 🙂

Chociaż tytuł ten zaczyna mocno zahaczać o gatunek superhero wykorzystując najbardziej irytujący element – przywracanie zmarłych bohaterów.
Więc jak już zapewne wiecie z poprzedniej odsłony serii, Marcus wrócił.

Z jednej strony tego żałuję. Jego śmierć była szokującym zwrotem akcji w fabule Deadly Class. Jego powrót do żywych został wyjaśniony mocno naciąganą historyjką. Szkoda, że ​​pan Remender zdecydował się sprowadzić Marcusa z powrotem. Podobnie Maria, dziewczyna Marcusa, która została zabita przez głównego mistrza Kings Dominion Lin w tomie drugim, również powraca.
W tomie szóstym oboje ukrywają się na plaży o nazwie Puerto Penasco w Meksyku, paląc marihuanę, opalając się i ciesząc się życiem poza śmiercią. Marcus prowadzi rozmowę z widmem swojego najlepszego przyjaciela Williego, melancholijną pogawędkę, która sugeruje, że pomimo ciszy i spokoju na plaży, Marcus wciąż cierpi. To kolejny dobry przykład zniuansowanej charakterystyki autorstwa pana Remendera.

Tak się składa że banda pierwszaków, która wysunęła się na pierwszy plan fabuły w piątym tomie, również wybiera się na tą plażę aby uciec od problemów jakie wywiązały się wewnątrz murów szkoły Kings Dominion, licealnej akademii uszlachetniania przemocy.

Przy okazji tom ten utwierdza mnie w przekonaniu, że najciekawszymi motywami serii Deadly Class są te rozgrywające się poza powyżej wspomnianą szkołą.

Akcja komiksu rozgrywa się w 1988 roku i scenarzysta  czerpie głęboko z tego, co wtedy było kulturą popularną, aby zapewnić więcej niż tylko kontekst czasowy dla historii.
Wykorzystuje długie rozmowy na temat zalet popkultury lat 80., zwłaszcza muzyki, aby ulepszyć charakterystykę głównych bohaterów. Dochodzi do wielu wymian zdań – często bardzo zabawnych.
Mamrotane pomruki aprobaty lub dezaprobaty wydają się nieuniknione, gdy pogrąża się w tych obszernych i świadomych dyskusjach na temat zalet takich jak Slayer, The Cure, i wiele innych zespołów, które zyskały sławę pod koniec lat 80-tych.

Nawet i komiksom z tamtej epoki się obrywa 🙂
Remender każe czytać i głośno narzekać na fabułę komiksu Uncanny X-Men, antagoniście swojej serii, Shabnamowi.

Nie mogło również zabraknąć akcji, lecz album urywa się w momencie nieoczekiwanego jej zwrotu.
Pozostaje czekać w napięciu na kolejną odsłonę tego wciągającego i barwnego cyklu.
A do tego czasu pozostaje mi zachęcić wszystkich niezdecydowanych do sięgnięcia po tą serię. Nie będziecie zawiedzeni.

 

 

Dane:

  • Scenarzysta: Rick Remender
  • Ilustrator: Wes Craig
  • Wydawnictwo: Non Stop Comics
  • Format: 170×260 mm
  • Liczba stron: 136
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788382300369
  • Data wydania: 7 czerwiec 2021
  • Cena okładkowa: 44,00 zł

Przekleństwo Pythosa. Herezja Horusa [Recenzja]

Dinozaury w komiksie #3 [Recenzja]