in , ,

Heavy Liquid [Recenzja]

Po szeroko rozumianej superbohaterszczyźnie i kosmicznych zabijakach pora na coś z innej mańki i lektura Paula Pope’a, który już miał szczęście zadebiutować wcześniej na polskim rynku. Był główny nurt, to teraz autorska rzecz. Jak wyszło? 

Po ujrzeniu okładki sugerowałem, że to coś o muzyce. Postać na okładce wygląda jak jakaś gwiazda rocka, a sam tytuł zawiera słowo “heavy”, co bardziej wzmaga muzyczne skojarzenia. Tym bardziej, że pełna ksywka głównego bohatera, skracana do „S”, brzmi ”Stooges”. I jest taki zespół muzyczny o tej samej nazwie, który też wypuścił album pod nazwą – you guessed – Heavy Liquid.

I told ya!

I o ile przekonałem, że książek/komiksów po okładce się nie ocenia, to fabuła wciąż toczy się wokół jednej z muz. W niedalekiej przyszłości furorę robi nowy narkotyk na bazie metalu – tzw. Ciężka Ciecz. Protagonista o prezencji Iggy’ego Popa (wspominałem, że Pop był wokalistą The Stooges) otrzymuje zlecenie, by odnaleźć artystkę, by ta zrobiła rzeźbę z Ciężkiej Cieczy. Owa artystka miała z nim wspólną przeszłość. Jego śladem kroczy trójka złoczyńców, a także tajemniczy agent z teczką.

Mój kontakt Paulem Pope’em ograniczył do Roku setnego z udziałem Batmana. Sam komiks był dla mnie „na raz”, aczkolwiek cenię Pope’a za kilka trafnych spostrzeżeń nt. działań i urealnienia superbohaterszczyzny. Często jest tak, że twórcy komiksowi nie będąc spętanym ograniczeniami głównego nurtu w swoich autonomicznych dziełach pozwalają sobie na więcej, dzięki czemu Marvel/DC zaproponowali współpracę. Nie inaczej było z tym dziełem i z zaskoczeniem odkryłem, że oryginalnie wydano pod szyldem Vertigo, a nie Image Comics znanego z bardziej autorskiej autonomii. Dobra, Vertigo też z tego słynęło.

Całość czyta się płynnie. Nie dostrzegłem widocznego podziału na rozdziały/zeszyty, więc kolejny raz doświadczyłem zaskoczenia ze strony Pope’a, jako że oryginalnie opowieść wychodziła jako pięcio-zeszytowa miniseria. Pope okazał się sprawnym gawędziarzem, skoro potrafił mnie oszukać, iż oryginalnie była powieść graficzna.

Pope nie tylko opowiada, ale i rysuje, stosując swój charakterystyczny styl, który kojarzy się z odwzorowaniem realizmu poprzez przeniesione w płaskie pozbawione światłocienia kolory. Brudny styl jak pasował do świata Roku setnego, tak pasuje i tu. Paleta kolorystyczna jest mocno ograniczona – komiks w większości jest czarno-biały skąpany w niebiesko-szarych filtrach i gdzieniegdzie pojawiają się elementy czerwieni różnych odcieni. Niekiedy postacie są sportretowane mniej realistyczne i podchodzą pod kreskówkową ekspresję.

Mówiąc o kreskówce, trio złoczyńców ścigających S to poprzez działanie i charakter bardziej skojarzyło się mi z dynamiką komediowych tercetów. Może i to było celowe, gdyż w Stanach Zjednoczonych sporym kultem cieszy grupa Three Stooges, a o zbieżności mowy być nie może, co wcześniej udowodniłem.

Co mogę skrytykować, to nazwane, i nagle pojawiające i równie nagle znikające postacie. Wezmę dla przykładu Lunę, współlokatorkę S. Skoro pojawia się na rozpoczynającej komiks planszy omawiającej osoby dramatu, to sądziłem że otrzyma istotną rolę w całości. Jednak potem umyka bandziorrm i tyle ją widać. Hm. I końcówka okazała się dość pospieszna i drocząca widza pytaniami: „Co dalej?” i „Będzie rozwinięcie tego?”.

Chociaż lepsze jest zwarte i przechodzące do sedna dzieło niż rozwleczona na mnogość zeszytów buła. Mniej znaczy więcej. I tym akcentem zakończę recenzję.

Dane techniczne:

  • Scenariusz i rysunek: Paul Pope
  • Wydawnictwo: Non Stop Comics
  • Tytuł oryginalny: Heavy Liquid
  • Wydawca oryginalny: Vertigo
  • Format: 170×260 mm
  • Liczba stron: 266
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena okładkowa: 89,99 zł

Mały Astronauta [Recenzja]

Wrzaskun. Część pierwsza. Piękna i Brzydal [Recenzja]