in , ,

Świat Dryftu – część trzecia. Opowieść o wiedźmie [Recenzja]

Wydawnictwo Lost in Time, po raz kolejny w ostatnim czasie uraczyło mnie trzecią częścią cyklu. Tym razem jest to domknięcie trylogii o świecie dryftu. I przyznać muszę, że mam teraz mieszane uczucia. Z jednej strony, wizualnie jest to majstersztyk pełną gębą. Kadry, układ stron, kolorystyka, postaci, wszystko to jak najbardziej jest na najwyższym poziomie, wszystko do siebie pasuje, jest ładne, składne itd. Jeżeli pamiętacie Kryształową Szpadę to trochę mam skojarzenia z tamtym cyklem czytając Świat dryftu. Widać pełnię zaangażowania i przemyślane rozwiązania wizualne. Od tej strony autor w pełni pokazał pełnię swojego warsztatu. Sam dodatek wielostronicowy, szkiców, projektów postaci doskonale uzupełnia to wydanie. I to jest ta dobra część.

Jeżeli chodzi o samo zakończenie historii, to mam niedosyt.
Domykane były poszczególne wątki, część może zbyt schematycznie, część bardzo sympatycznie, ale chyba zabrakło tego czegoś specjalnego, co wyróżniało tą serię wcześniej. Poprzednie tomy, w mojej opinii, pomimo czerpania z wzorców wcześniej znanych, całkiem sprawnie broniło się tworząc spójną wizję świata. Ostatnia część, mam wrażenie, ma posmak zamykania na siłę niektórych tematów. Świat dryftów, jest generalnie bardzo ciekawą koncepcją, ale chyba autor nie zmieścił się w określonej ilości stron. Bardziej wygląda to jak jeden z elementów układanki, niż spójną, finalną całość.

W ostatniej części Ysabeau, Dellrik i czerwony czarodziej trafiają do świata ludzi. Żeby nie rzucać się w oczy, używają magii poprzez odpowiednie amulety. Nasi dwaj panowie przestają zwracać na siebie uwagę i momentalnie upodobniają się do ludzi. Specyficzne uzębienie Dellrika przestaje być problemem. Cała trójka trafia na pobliski targ, a zainteresują się nimi miejscowi złodzieje. Jeden z naszych bohaterów straci swój amulet i czar przestanie działać. Jak można się domyśleć, kamuflaż również zniknie i trzeba będzie salwować się ucieczką. Cała trójka w końcu trafi do domu Ysabeau. W międzyczasie więcej dowiemy się o tytułowej wiedźmie i poznamy skąd się wzięła i jakie są jej motywacje. To jeden z elementów tego komiksu, cykliczne przeskoki między stronami nadchodzącego konfliktu. Kulminacja ma nastąpić, ale do tego czasu wszystkie figury na szachownicy będą musiały zostać rozstawione. Finalnie wszyscy trafią do świata Wiedźmy. Ysabeau odnajdzie swoja siostrę Robinette, czerwony czarodziej, niczym Dr Strange sprowadzi Elfy i Trolle. Sama ta scena ma faktycznie dużo z Avengers End game jak dla mnie. Nawet Dellrik zostanie wsparty przez swoje sługi. Szykować się będzie epicka bitwa.

Tak jak wspomniałem już wcześniej, wątki zostaną pozamykane. Wątpliwości zaspokojone. Pytania odpowiedziane. I tylko pozostanie pewien niedosyt, że już się skończyło.

Nie zrozumcie mnie źle. To dalej jest bardzo dobry i sprawnie zrealizowany komiks. Mój niedosyt wiąże się z tym, że mogła to być genialna opowieść, a mimo wszystko skończyło się na tylko dobrej. Wyżej oceniałem poprzednie tomy tego cyklu. Tutaj zabrakło mi trochę świeżości poprzednich tomów.

Samo wydanie, jest dalej na najwyższym możliwym poziomie. Lakierowana, twarda okładka, papier i dodatki w postaci szkiców robią wrażenie. Niezły komiks, ale potencjał nie został wykorzystany. Mimo wszystko fajnie mieć na półce by cieszyło oko.

Dane techniczne:

  • Wydanie: 2022
  • Autor: Ken Broeders
  • Typ oprawy: Twarda
  • Wydawca: Lost in Time
  • Liczba stron: 88
  • ISBN: 978-83-962955-2-1
  • Cena okładkowa: 73,00 zł

 

Malarz [Recenzja]

Avatar. Ścieżka Tsu’teya. Część 2 [Recenzja]