in , ,

Aquaman – podwójna recenzja

Tydzień przed świętami do kin wszedł Aquaman. Oczekiwany z niecierpliwością przez fanów, którzy zastanawiali się czy twórcy filmowego uniwersum DC znowu zawiodą. Czy tak się stało? Dwoje naszych redaktorów wybrało się na przedświąteczny seans. Ich opinia poniżej.

By Gage Skidmore, CC BY-SA 3.0, Link

Jak ktoś mnie zapyta Marvel czy DC bez zastanowienia powiem Marvel. I chociaż niektórym ekranizacjom MCU można sporo zarzucić, to filmy ze stajni DC Extended Universe zazwyczaj bardzo mnie rozczarowywały. Dlatego obawiałam się (i równocześnie miałam nadzieję), że Aquaman stanie się takim Wolverinem DC. Znaczy wiecie, może fabularnie porażka, ale aktor okaże się urodzony do roli którą odgrywa. Zakładałam, że Momoa stanie się Aquamanem tak, jak Jackman stał się Wolverinem. I wiecie co? Rozczarowałam się. Na plus!


Po trailerze spodziewałam się wzniosłej kaszanki w pięknych okolicznościach przyrody, przeplatanej dłużyznami w postaci wspomnień i podniosłych przemów. Zakładałam, że film, w którym pojawiają się osiodłane rekiny (sic!) po prostu nie może być dobry.

Tymczasem filmowy Aquaman oferuje nam dawkę niezbędnego patosu, ale i sporo humoru, a przede wszystkim wartkiej fabuły. To po prostu dobry film akcji. Gdzie trzeba jest śmieszno, gdzie trzeba straszno, a gdzie trzeba – smutno. Film trzyma dobre tempo, nie ma dłużyzn, nie męczy. Wizualnie jest naprawdę śliczny i dopracowany. Muzyka jest dobrze dobrana. Zaś główny bohater, początkowo zwykły napchany testosteronem mięśniak z syndromem sieroty, czule zwany imbecylem i nie stroniący od alkoholu i mordobicia, kiedy trzeba bierze się w garść i akceptuje swoje przeznaczenie.

Nie bez znaczenia jest obsada filmu, która jest naprawdę niezła. Oprócz boskiego Jasona Momoa, mamy takie gwiazdy jak Willem Dafoe czy Dolph Lundgren (który, nawiasem mówiąc, wygląda koszmarnie w ufarbowanych na różowo włosach z siwymi odrostami). Wszyscy aktorzy spisują się naprawdę dobrze.

Podoba mi się też rola kobiet w fabule. Wprawdzie Atlantydą musi władać król, ale kobiety nie są damami w opałach. W opały ładują się i rzeczone damy, jak i panowie, a obie płcie mają ten sam udział w wykaraskiwaniu się z tarapatów i naprzemienne ratują się z nich nawzajem.

Film porusza też ważne bieżące tematy, jak zanieczyszczenie środowiska i skłonność ludzi do agresji i autodestrukcji, ale robi to w sposób wyważony, nienachalny i prawdziwy.

Co również do mnie przemawia to fakt, że świat Aquamana nie jest czarno-biały. Źli nie są do końca źli, a dobrzy nie są do końca dobrzy. Można zrozumieć racje obu stron; co więcej, widać, że ich postawy kształtuje to, czego doświadczyli w swoim życiu. Na ich rolę wpływają życiowe wybory, których konsekwencje prowadzą ich tam, gdzie trafiają. I tylko od ich dalszych wyborów zależy, co będzie z nimi dalej.

Aquaman już teraz bije rekordy zysków, a że nie zabija się kury znoszącej złote jajka, to scena po napisach pięknie otwiera nam fabułę na część drugą.

Czy zatem Aquaman jest idealny? Oczywiście nie. Można się czepiać osiodłanych rekinów i samo gojących się kombinezonów, ale ostatecznie gwarantuje dużą dawkę dobrej rozrywki i kawał fajnej akcji dla całej rodziny. I o to chyba w tego rodzaju kinie chodzi, prawda?
Polecam, mocne 8 na 10.

Martwa Kosteczka


By Source, Fair use, Link

Filmowe uniwersum DC zaczyna wychodzić z kryzysu. Przynajmniej taką nadzieję wzbudził we mnie seans Aquamana.

Jasona Momoę wcielającego się w tytułową postać mogliśmy już obejrzeć w Lidze Sprawiedliwości. Niestety Aquaman nie miał tam zbyt wiele poświęconego czasu, lecz wiadomo było, iż jest to badass. Spore grono widzów (w tym i ja) zastanawiało się, jak wyglądałaby solowa produkcja z udziałem tego super herosa. I oto się doczekaliśmy.

Warto wspomnieć, iż do zrozumienia fabuły Aquamana nie jest konieczna znajomość wspomnianej już przeze mnie Ligii Sprawiedliwości. Ukazane w tamtej produkcji wydarzenia są tylko raz wspomniane w filmie i to w zasadzie bez większego znaczenia. Dlatego, jeżeli ktoś nie zapoznał się z dotychczasowymi produkcjami DC, może bez obaw udać się do kina na seans Aquamana. A warto!

Po pierwsze film zachwyca wizualnie. Co prawda widz wie, iż praktycznie wszystko, co widzi na ekranie zostało wygenerowane cyfrowo, lecz każda ukazana lokalizacja jest dopracowana. Wszystkie podwodne królestwa zostały przemyślane tak, by wyróżniały się spośród innych. Wspomnieć należy także o pracy kamery. Jest bardzo płynna i ukazuje nam różne fragmenty przedstawianych wydarzeń.

Ścieżka dźwiękowa, mimo że stanowi ona zlepek współczesnych utworów wokalnych, jak i doniosłej, poważnej muzyki koncertowej, to pasuje idealnie. Te skrajnie odmienne gatunki nie rażą, gdyż wzajemnie się uzupełniają i są dopasowane do scen, podczas których je słyszymy.

Zresztą sam film też jest mixem gatunkowym. Poza oczywistym superbohaterskim origin story, mamy także elementy romansu, dramatu, filmu wojennego, czy przygodowego z wątkiem podróży i odnalezienia własnego celu w życiu. W trakcie seansu złapałem się na tym, iż nie czułem się jakbym oglądał kolejny film o superbohaterze. Bardziej przypominało to oglądanie adaptacji jakieś baśni albo produkcji Disneya. Fabuła filmu nie powala, a momentami jest wręcz kiczowata, lecz nie psuje to frajdy, jaką daje ta przepiękna wizualnie produkcja. Swoim tonem Aquaman odróżnia się od szaroburych dotychczasowych produkcji DC. Bliżej mu do filmów Marvela, chociaż mniej w nim żarcików i sucharów. Malkontenci z pewnością będą jako minus produkcji podawać wątek Black Manty, który niewiele wnosił. A tak naprawdę jest wręcz przeciwnie. Dzięki temu wątkowi, główny bohater pojmuje, iż musi ponosić odpowiedzialność za swoje, często nieprzemyślane, czyny. Ponadto wątek Black Manty pozostawia furtkę dla sequela.

Obsada filmu jest wręcz doborowa. chociaż część aktorów nie miała zbyt wiele do roboty, to ich nazwiska w liście obsady przyciągną uwagę widzów. Najlepiej wg mnie wypada wcielający się w głównego bohatera Jason Momoa. Oglądając film odnosi się wrażenie, iż bardzo dobrze się bawił na planie zdjęciowym. A podczas niektórych scen człowiek aż żałuje że nie może do niego dołączyć.

Uważam że Aquaman wyznacza nową ścieżkę, którą powinny podążyć kolejne produkcje od Warner Bros i DC. Film ten bawi oraz nie zanudza dzięki dobrze utrzymanemu tempu. Gorąco zachęcam do wybrania się do kin na tę produkcję. Zwłaszcza że okres świąteczny sprzyja spędzaniu czasu z bliskimi. Czemu więc nie spędzić go w sali kinowej na Aquamanie, który dostarczy rozrywki zarówno starszym, jak i młodszym widzom?

Janusz Samborski


Aquman
reżyseria: James Wan
scenariusz: Will Beall, David Leslie, Johnson-McGoldrick
gatunek: Akcja/Sci-Fi
produkcja: Australia/USA
premiera: 19 grudnia 2018 (Polska) 13 grudnia 2018 (świat)

Obsada:
Jason Momoa jako Arthur
Amber Heard jako Mera
Willem Dafoe jako Vulko
Patrick Wilson jako Król Orm
Nicole Kidman jako Atlanna
Dolph Lundgren jako Król Nereus
Yahya Abdul-Mateen II jako Black Manta
Temuera Morrison jako Tom Curry

Bilet to bilet [W podróży #23]

Podróż [#Żyjek16]