in , ,

Dr. Stone – tom 1 i 2 [Recenzja]

Apokaliptyczny świat w Dr. Stone nie jest do końca typowym komiksowym obrazem, który kreuje się w głowie na sam dźwięk tego słowa. Po tajemniczym błysku oślepiającego światła petryfikującego rodzaj ludzki większość jeszcze żyje tracąc świadomość po tysiącach lat, uwięziona w twardej skorupie kamienia, a przyroda niszczy cywilizację wokół nich. Czasem też i skamieniałych ludzi, jeśli wcześniej mieli szczęście przeżyć, bo na przykład nie lecieli samolotem. Swoiste wskrzeszenie ludzkości zależy od dobrego planu i wytrwałości pierwszych uwolnionych z petryfikacji. Tysiące lat przetrwane praktycznie bez stracenia świadomości brzmi imponująco, a to początek ich dokonań. Bez nastoletniego geniusza Senku nie zaszliby jednak zbyt daleko.

Autora odpowiedzialnego za ilustracje znałam i uwielbiam za jego wcześniejsze tytuły, za których fabułę również odpowiadał, natomiast pisarza Riichiro Inagaki (Eyeshield 21) znam słabo i jestem ciekawa co powstało z tego duetu. Po okładkach dwóch pierwszych tomów mogę bezproblemowo określić, że to właśnie robota znanego mi Koreańczyka o pseudonimie Boichi (Hotel, Sun-Ken Rock), z czystym sumieniem więc wizualną stronę mangi odhaczam jako ogromny plus. Jedynie pierwszy raz widzę jego kreskę pod styl shounen (shōnen-manga) i bardzo mnie ciekawiło jak będzie to wyglądać. Najpierw jednak o fabule.

Typowy shounen ma ciągłą wielowątkową linię historii podzieloną na sagi i ewentualne pomniejsze wątki fabularne. Wydaje się, że właśnie taką konstrukcję zastaniemy również w przypadku Dr. Stone. Nie ma typowego szablonu dla tego rodzaju mang, często są to fantasy lub sci-fi – epickiej przygodówki o nastoletnich bohaterach możemy być jednak pewni. Oprócz cech sztampowego shounena, mamy też ciekawszy wątek tajemnicy. Bowiem jednym z najważniejszych zagadnień tej serii, jeśli nie głównym, można określić docieczenie prawdy o dziwnym zjawisku i do czego ono konkretnie doprowadziło. Istnieje logiczne wytłumaczenie, czy… to magia. Główny bohater nie chce dać samemu sobie zwariować i wypisując krwią na swoim prowizorycznym ubraniu E=mc2 przysięga dociec nie innego wyjaśnienia, niż tego naukowego.

Nietoperki ( ͡❛ ω ͡❛)

Senku to oschły naukowy geniusz, a Taiju nie za bystry osiłek o dobrym sercu. Zestawienie tak typowych charakterów wydaje się nie za ciekawe, lecz autor zręcznie wprowadza szerszą gamę cech głównych bohaterów razem z rozwojem historii i ten duet faktycznie może bawić i wzruszać, a na pewno nie nudzi. Fajną zabawą przy czytaniu są prezentacje intelektu Senku, w każdej sytuacji potrafiącego celnie ustalić priorytet w danej chwili, co nie jest łatwe przy emocjach towarzyszących jego przyjaciołom. Czasem też sypiącego ciekawostkami o zastosowaniu podstawowych wynalazków ludzkości – na razie są to oczywiste rzeczy, z nadzieją czekam na ich rozwój. Nie jest to rodzaj głównego bohatera myślącego tylko o pokoju na świecie i ratunku dla biednej ludzkości, ale ma swój kręgosłup moralny, nie wydaję się nieczuły na ból innych. Jednak chce rozpuścić swoiste kamienne więzienia ludzi i kierować ich ku świetlanej przyszłości głównie z powodu uwielbienia do postępów naukowych, nie cywilizacji samej w sobie. Jest gotów nawet na przywrócenie broni palnej, przepis na czarny proch wyjaśnia swoim towarzyszom dosyć szybko. Przedstawiona została w ten sposób opowieść o wytrwałości i pasji – jego dziecięce marzenie o locie w kosmos nie gaśnie nawet w obliczu znalezienia się w świecie na wzór epoki kamienia łupanego. Bo nauka to droga dla upartych.

Nie wszyscy rówieśnicy podzielają jego entuzjazm. Ciekawą postacią jest sławny za czasów cywilizacji nastoletni sportowiec, któremu obecny stan rzeczy odpowiada. Nie jest prostym antagonistą, ma również swoje racje będące w opozycji do poglądów Senku, dzięki czemu dodające fabule głębi. Chce wyzwolić ludzkość od zepsucia, które przysporzył im rozwój. Twierdzi, że w innych okolicznościach mogliby zostać przyjaciółmi z Senku, jednak nie ma zamiaru dopuścić do powrotu zbrodni ludzkości.

Boichi świetnie bawi się konwencją kreski w młodzieżowej przygodówce. Jego realistyczny styl miesza się z typową manierą postaci mangowych. Mamy tu i wielkookie (zwłaszcza damskie) postacie o gładkich mało szczegółowych twarzach, jak i starannie wydobyte kształty cieniowaniem bardzo dużą ilością drobnych kresek, co tworzy efektowne strony i wywiera duże wrażenie na odbiorcy. Postacie damskie mają urocze lica i uwydatnione kobiece krągłości sylwetki, co w zestawieniu z męskimi sprawia nieco wrażenie jakby pochodziły z innej bajki. To niestety nic oryginalnego jeśli chodzi o shounen, niemniej jednak to sprawdzony sposób na przykucie uwagi, więc miłe oku mangowe panie nie są wielkim minusem. Rysownik potrafi różnorodnie wykorzystać swój styl, częste karykaturalne mimiki postaci nie tylko dodają werwy komediowym scenom, a i sprawiają, że ich niezmienny wygląd nie daje wrażenia monotonii. Częste przesadne perspektywy również się do tego dokładają. Układ paneli jest dynamiczny, mangę czyta się szybko. Jednak czas i tak może zabrać, tak jak zabrało mi zwłaszcza podziwianie podwójnych stron, które są piękne dzięki liczbie nagromadzonych detali.

 

Jeśli chodzi o wydanie i tłumaczenie Waneko, jest ono dobre. Onomatopeje fajnie zlewają się z tłem, nie ma błędów ani literówek. Jak większość mang w Polsce papierową okładkę owija śliska folia ze skrzydełkami. Okładka jest ładna, druk wyraźny, nic nie ujmuje ilustracjom.

Miałam dużą satysfakcję z czytania, mimo że znam dobrze shouneny i ich sporą schematyczność. Tak czy siak jestem fanką tej konwencji i zachęcam do zapoznania się choćby na przykładzie Dr. Stone. Sam tytuł polecam również tym osobom, które mają dość wspomnianych schematów. Myślę, że autorzy mają fajne pomysły i starają się ambitniej podejść do tematu, mimo kierunku w stronę młodszego odbiorcy.

Dane techniczne:

  • ISBN tom 1: 978-83-8096-740-3
  • ISBN tom 2: 978-83-8096-742-7
  • Oprawa: miękka z obwolutą
  • Scenariusz: Riichiro Inagaki
  • Ilustracje: Boichi
  • Wydawnictwo: Waneko

Paper Girls – tom 6 [Recenzja]

Eustachy – zbiórka crowdfundingowa na komiks!