in , ,

Miotacz śmierci – Daniel Clowes [Recenzja]

Niezwykle obrodziło bardzo dobrymi tytułami komiksowymi ostatnio. Tym lepiej, że te bardzo dobre, poprzetykane są również albumami wybitnymi. A z tym mamy tutaj do czynienia. Żeby streścić ten komiks, wyobraźcie sobie zderzenie najbardziej sztampowych filmów i wyobrażeń o USA lat 70tych, najbanalniejszych historiach superbohaterskich z produkcjami wytwórni Troma. Mieszanka tego wszystkiego wraz z talentem Daniela Clowes’a to idealna kombinacja. Jeżeli wcześniej nie mieliście styczności z tym autorem, to warto od tego albumu zacząć (a później płynnie przejść do ”Ghost world”).

Początek fabuły może wydawać się wtórny i powtarzający wiele innych początków superbohaterskich. Sierota, wychowywana przez dziadka, totalny outsider bez przyjaciół, nie mogący się odnaleźć w świecie lat 70-tych. Pomijany we wszystkim, ignorowany przez większość chłopak, frustruje się i gubi coraz bardziej z każdym dniem. Jego jedynym przyjacielem jest Louie, aspołeczny buntownik. Zdecydowanie dwie osoby, które jako ostatnie wybralibyśmy na bohaterów komiksów. Ale jednak. Andy, poczęstowany przez Louie’ego papierosem, nie odmawia, bo chce się przypodobać koledze. I przez przypadek dowiaduje się, że nikotyna w jego organizmie daje mu nadludzką siłę. Sztampowo do granic i brzmi jak pastisz Spiderman’a czy też innych bohaterów? Tak, ale tutaj wszystko przedstawione jest najbardziej karykaturalnie jak się tylko da. Andy żeby ratować Louie’ego przed pobiciem przez szkolnego chuligana, przypala papierosa a następnie łomocze oprawcę. Od tej pory Louie próbuje prowadzić „karierę superbohaterską” Andy’ego, a ten stara się być zamaskowanym herosem. Oczywiście idzie tragicznie.

Gdy dziadek Andy’ego dowiaduje się, że wnuczek miał już kontakt z nikotyna przekazuje mu tajemniczą przesyłkę od jego ojca. Okazuje się, że nasz bohater dostał od swojego ojca specjalny hormon za młodu, który uaktywnia się pod wpływem właśnie nikotyny. Mamy więc bohatera który nabiera mocy od papierosów. I do tego, takiego który emocjonalnie jest zwyczajnie niedojrzały i podatny na sugestie od innych. Wszystko byle się tylko przypodobać. Dodatkowo, w jego ręce wpada tytułowy miotacz śmierci. Broń, której używać może tylko on, a która powoduje, że znikają przedmioty, zwierzęta …i ludzie. Jeżeli sądzicie, że Andy wykorzysta to do czynienia dobra, to bardziej się mylić nie możecie. On dalej jest niestabilnym młodym dzieciakiem, który nie radzi sobie z nieśmiertelną kwestią każdego superbohatera „z wielką mocą, przychodzi wielka odpowiedzialność”.

Andy pisze regularnie do Dusty, którą kiedyś poznał i którą nazywa swoją dziewczyną. Jak łatwo się domyślić, ona mu nigdy nie odpisuje. Tym bardziej idiotycznie może wyglądać działanie Andy’ego, który wysyła do niej swój miotacz śmierci. Broń, która wygląda jak zabawka, wydaje się niepozorna tym bardziej, że naklejony jest na nią plaster.

Całość albumu wyjaśnia początki Andy’ego ale sporo też się dowiadujemy o jego życiu po latach. O osobach, którym pomógł zniknąć, o jego nieudanym życiu i problemach. To nie jest typowa historia o superbohaterach pokonujących własne słabości by pomagać innym. Daniel Clowes mistrzowsko wybrał z wyświechtanego stereotypu, najbardziej potrzebne mu elementy, przerysował je, podlał swoim kunsztem i stworzył Dzieło przez duże D. Album jest zamkniętą całością, genialną w swojej prostocie. Rysunki przypominają te powstałe faktycznie w latach 70tych ubiegłego stulecia w Stanach Zjednoczonych. Kadrowanie, kolorystyka diametralnie różnią się od współczesnych pozycji. Wyglądają prosto, wręcz prostacko, ale idealnie budują tą historię. Wszystko się pięknie składa do kupy, a całość o przeczytaniu zmusza do refleksji. To naprawdę kawał dobrego komiksu w najlepszym możliwym wykonaniu. Gdy szybko zdołacie się przyzwyczaić do stylistyki, dajcie się ponieść tej historii, bo zdecydowanie warto. Komiks pomimo, pewnego uproszczenia w formie, przemyca swoistą głębię i refleksję.

Jeżeli wcześniej już z Danielem Clowes’em mieliście styczność, to nie będziecie zawiedzeni. Jeżeli tej przyjemności nie mieliście, rozpocznijcie tym albumem. Wydawca Kultura gniewu postawił bardzo wysoko poprzeczkę tym wydaniem. Świetny papier, duża lakierowana okładka i większy format zdecydowanie się tutaj wybijają. Jeden z najlepszych komiksów wydanych w tym roku do chwili obecnej.

Dane techniczne:

  • Wydanie: 2021
  • Autor: Daniel Clowes
  • Typ oprawy: Twarda
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Liczba stron: 48
  • ISBN: 978-83-66128-58-3
  • Cena okładkowa: 59,90 zł

Nasze potyczki ze złem [Recenzja]

Dylan Dog – Strefa mroku [Recenzja]