in

Wąż w rajskim ogrodzie DC Comics?

Czy wydawnictwu zagraża pyton Batmana?

Pisaliśmy o wciąż rozszerzającej się ofercie nowego impritu DC dla dorosłych, DC Black Label. W jego ramach mamy zobaczyć nowe, skierowane do dojrzałych czytelników, komiksy od najlepszych twórców. Inicjatywa ma stanowić wylęgarnię następców Strażników czy Powrotu Mrocznego Rycerza. Obydwa tytuły były dość kontrowersyjne podczas debiutu. Jeśli chodzi o kontrowersję, to już pierwszy komiks z linii Black Label, Batman: Damned, stanął na wysokości zadania.

Co takiego się stało? Brian Azzarello i Lee Bremejo pokazali Mrocznego Rycerza z jego wiernym pytonem. To spowodowało, że szlag jasny trafił rezydentów ciemnych zakamarków internetu. Tak zwani “obrońcy moralności” zajęli pewną, twardą pozycję. Potępiają oni umieszczanie gada w komiksie przeznaczonym dla dorosłych. Nie chcemy przecież, aby dzieci były narażone na widok pokemonów. Nawet w tytule, do którego i tak nie powinny mieć dostępu. 
Jednocześnie rozpalił się gniew w tak zwanych “prawdziwych fanach”. Winą za tego gada obarczają tak zwanych “SJW”. Twierdzą, że to przez NICH ich hobby jest uboższe o ogromne piersi i obcisłe kostiumy. Wszyscy przecież wiedzą, że “bojownicy o sprawiedliwość społeczną” nienawidzą seksu, prawda? A teraz własnie “SJW” mieliby wprowadzić do komiksów zaskrońca. Czy to aby ma sens? Nie wiem, czy nie chodzi tak naprawdę o to, że wielu z “wieloletnich fanów” chce, aby Batman był ich perfekcyjną fantazją. I nie mogą znieść, że grzechotnik Bruce’a, chociaż bynajmniej nie karzeł, do gigantów również nie należy. A może chodziło o to, że gad nie miał czapeczki? Sami “SJW” uznali, że wąż jak wąż i mają większe sprawy wymagające ich uwagi.
 
DC zapowiedziało, że w przyszłych wersjach pełzacza nie zobaczymy. Kto więc kupił komiks “z niespodzianką”, powinien trzymać się go tak mocno, jak się da i codziennie polerować. Być może kiedyś będą z tego pieniądze? W wywiadzie dla Polygon, Jim Lee i Dan Didio wyrażają skruchę za to posunięcie. Jak mówią, chcieliby, aby ten gad nigdy się w kadrze nie pojawił, bo odwrócił uwagę od opowiadanej historii. Zmusił ich do długich i głębokich przemyśleń nad tym, jakie oblicze ma mieć całe Black Label w przyszłości.
 
O ile jakąś ma. Wedle serwisu Comics Beat awantura o gada dotarła do Pam Lifford, która nadzoruje Warner Bros. z ramienia ich nowego właściciela, AT&T. I podobno nie była ona zadowolona, że pierwszego dnia pracy musiała czytać, jak Batman obnosi się ze swoją kobrą. Plotka głosi, że Lee i DiDio trafili na dywanik. I dostali jasno do zrozumienia, że ich zadaniem jest pilnować, aby dzieci chciały kupić gadżety z Batmanem. A węży to dzieci się boją. Heidi McDonald twierdzi, że wedle jej źródeł to wywołało w DC wątpliwości, co można pokazać w komiksach, nawet tych dla dorosłych. Podobno kilka pozycji z imprintu Vertigo wymaga nagłych poprawek. I to albo za sprawą rozkazu z góry, albo spanikowanych redaktorów. McDonald snuje scenariusze konsekwencji, jakich AT&T może wyciągnąć od DC. Może Batman: Damned nie będzie w stanie dojść do swego finału. Być może autorzy komiksu, albo ich redaktorzy, będą musieli prysnąć z wydawnictwa. W najgorszym wypadku cały imprint Black Label nigdy nie będzie w stanie naprawdę wrócić do pionu. Mówi się nawet, że być może Lee i DiDio dadzą głowy. Nie jest to całkiem nieprawdopodobne w obliczu roli DiDio w finansowej klapie Nowego 52. Oraz finansowej porażce imprintu Dark Matter. I rzekomo mającego rozczarowujące wyniki sprzedaży Heroes In Crisis. Zapewne niektórym z przełożonych może on podnosić ciśnienie.
 
Byłoby jednak szkoda, gdyby jeden gad miał odebrać DC prawo do tworzenia dojrzałych historii. Ostatnie czego chcemy, to by pozycje takie jak Safe Sex czy Lucifer zostały skasowane albo pozbawione kłów. Jak dalekie konsekwencje może mieć ta afera, nie wiadomo. Wątpliwe jednak jest, by ograniczyła się tylko do tytułów z najpopularniejszymi bohaterami. W obliczu nastrojów po 9/11, DC ocenzurowało gejowski pocałunek w niszowej serii the Authority. W latach dziewięćdziesiątych Fabian Nicieza chciał, aby Nomad był nosicielem HIV. I odmówiono mu. Ówcześni właściciele Marvela traktowali firmę jako maszynkę do produkowana tytułów na licencje. Eksperymenty z marką – nawet tak nieznaną jak Nomad – były absolutnie wykluczone. Niestety, pogłoski wskazują na to, że podobnie na DC patrzy AT&T
Jeśli AT&T chce, aby DC przyciągało więcej dzieci i młodzieży, powinni być zadowoleni z ich pozostałych imprintów. DC Zoom, DC Ink i nowe Wonder Comics mają wiele obiecujących pozycji do zaoferowania. Gwarantuję, że w żadnej z nich nie uświadczymy ani jednego pytona.
 
Zresztą i tak wszyscy wiedzą, że najlepszego gada kiedyś miał Marvel, a dzisiaj ma IDW. 

COOOOBRAAAAAA!

“Shadow of the Tomb Raider” [recenzja]

Poznańskie Dni Fantastyki 2018 / II LARP Now!